Christoff_Gangrell
Kujonka
Monkuan
Próbował ktoś włożyć sobie żarówkę w usta i wyciągnąć później? Ponoć się nie da
blaugh A czemu ma sie nie dać? (jaka ja jestem niekumata
razz ).
Bo to zależ którą stroną wkładasz....
xp (chyba)
Hmmm... To ja wolę nie próbować
xp A to tak dla relaksu
razz Dzień I Rano:
Właśnie wylazłem z wylęgarni.
Chyba mam niewydolność płuc, bo tak mi trudno oddychać... Hmm... Czyżbym był wcześniakiem?
Potem:
Moi współbracia to sadyści. Nie uczyli mnie mówić, chodzić ani nie dali mi odrobiny ciepła, tylko jakieś żelaziwo w dłoń. I co ja mam z tym zrobić?! Zjeść?!
Jednak nie jestem wcześniakiem. Po prostu urodziłem się koło wychodka.
Dzień II Ok. godziny 12.00:
Dowódcy ustawili nas wszystkich w rządku, bo miał przyjść Saruman nas obejrzeć. Kazali trzymać to żelaziwo i ładnie wyglądać. Postanowiłem się uśmiechać.
Godz. 14.44:
No to stoimy.
Po jakimś czasie...:
Usta mi zdrętwiały.
Dużo później:
Przyszedł wreszcie. Fajną ma brodę. Chyba mu się podobaliśmy, bo kiwał głową i mruczał: „Raaaany... Ale zakute pały...”. Wprawdzie nie wiem co to są „Zakute Pały”, ale brzmi ładnie. Zatrzymał się przy mnie i powiedział, że mam niesamowicie gładką cerę. No to mu wyjaśniłem, że to tylko kawałek takiej błony z wylęgarni, który przykleił mi się do twarzy.
Chyba go zatkało.
Ciemna noc:
Zostałem zaproszony na prywatną audiencję u Sarumana. Powiedział, że mnie lubi i zdradzi mi wielki sekret, jeśli obiecam, że nikomu nie powiem. Zrobiłem to.
Zaprowadził mnie do lasu i tam pokazał, jak się pędzi bimber z drzew.
Ale się chłopaki ucieszą!
Dzień III Świt:
Chłopaki skaczą z radości. Mieli już dość tych denaturatów do mycia desek w kiblu.
Popołudnie...:
.Och, nachodzą mnie takie dziwne pragnienia... Wstyd mi, strasznie mi wstyd...
Dzień IVOk. godziny 6.00
Mój oddział wyeksploatował wszystkie drzewa w promieniu 4km od wieży.
Z takim kacem jak teraz nie jesteśmy w stanie zrobić więcej.
Wieczór:
Znowu audiencja u Sarumana. Położył mi ręce na ramionach i patrząc w oczy zapytał co mi leży na sercu.
Wyznałem mu wszystkie moje grzeszne myśli.
A on się zgodził! Zgodził się, żebym zaplótł mu na brodzie warkoczyki!
Moje największe pragnienie ma się spełnić za chwilę!!
Po chwili:
Przyznaję, że miałem nieco brudne i lepkie ręce, a warkoczyki trochę mi nie wyszły... Ale czy to od razu powód, żeby zgolić taką brodę?!
Dzień V Bardzo wcześnie rano:
Saruman wysłał nas w teren. Niosę chorągiew. Powiedział, że idziemy do boju na jakiś Helmowy Jar, ale przypuszczam, że wysłał nas głównie po to, żebyśmy wyeksploatowali więcej drzew.
No to eksploatujemy.
12.00:
Myślę, że do jaru dojdziemy z lekkim opóźnieniem...
14.00:
A jednak nie z lekkim...
17.00
Wątpię czy my tam w ogóle dojdziemy
Dużo później:
Coś mi nie pasuje. Może to majaki skacowanego orka, ale ostatnio coś mnie głaszcze po głowie... Coś, czego ja nie widzę...
Dzień VI Rano:
Wyszliśmy z lasu. Popadam w depresję. Jestem taki samotny!
Potrzebuję jakiejś brody, szybko...
No i gdzie te beztroskie lata dzieciństwa?...
Później:
Dalej coś mnie klepie!
Jeszcze później:
Postanowiłem zwierzyć się koledze z szeregu z mojego problemu i przy okazji zapytać, czy nie zauważył koło mnie jakiegoś nachalnego orka.
Zapytałem się, czy nie zauważył, że coś tu śmierdzi, a on stwierdził, że to ja tylko zwalam na innych.
Nie było rozmowy.
Dzień VII, ostatni
Godzina 11.45
Być może mam manię prześladowczą, ale wydaje mi się, że czasem biała ręka schodzi z chorągwi, żeby mnie pogładzić po mojej twarzyczce cherubinka.
Tak, to na pewno mania prześladowcza.
W każdym razie lepsza urojona ręka od jakiegoś opoja z tylnych szeregów.
Wieczorkiem...:
Chyba widać Helmowy Jar z daleka... Nie podoba mi się to...
Spylam do lasu...
Tu kończy się smutna historia przepisana z dziennika młodego Orka zgniecionego najprawdopodobniej przez Drzewca.