|
|
|
|
Ignacy Wieniawa rolled 1 6-sided dice:
2
Total: 2 (1-6)
|
|
Posted: Thu Apr 22, 2010 1:17 am
test na skradanie k6 trudność=4
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
Ignacy Wieniawa rolled 1 6-sided dice:
3
Total: 3 (1-6)
|
Posted: Thu Apr 22, 2010 1:19 am
kość postaci
edit: porażka Roland przyłożył palec wskazujący do ust nakazując ciszę dla Ocika. Następnie pokazał schody i ruszył powoli w ich kierunku. Już po pokonaniu 4 stopnia stare drewno dało o sobie znać głośnym skrzypieniem. Niewątpliwie na tyle głośnym, by potencjalni słuchacze na piętrze zdali sobie sprawę z poczynań nieumarłego rycerza. -Cholera... - zaklął - Na górę! - krzyknął do maga i w jednej chwili wspiął się po stopniach do drzwi wykopując je silnym kopniakiem. Rozejrzał się po pomieszczeniu i ...
W polskiej ambasadzie też ktoś miał podobne problemy z postami...
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Thu Apr 22, 2010 9:16 am
Schodzę z konia i zmierzam powoli w stronę krzaków, skąd usłyszałem hałas. Także niezbyt donośnym głosem mówię: - Blaila? Nim jeszcze przekroczę krzaki, próbuję się intensywniej przysłuchać dźwiękom, które słyszę raz po raz.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Sat Apr 24, 2010 4:09 am
Roland
Wywaliłeś drzwi z zawiasów. Te z chrzęstem upadły na podłogę. Gdzieś zamigotało Ci światło rzucane przez świece, spod innych drzwi było widać lekki promień światła, jednak ciemność nie pozwala wiele zobaczyć. Szary kurz, ciemne ściany i strużka krwi, która spływa spod drzwi, które jak widzisz upadły nie tylko na podłogę, ale też na coś co było pod nimi. -hehehe- słyszysz z rogu pokoju. -Kogo my tutaj mamy? Czyżby kolejny ścierwojad? W rogu pokoju, tam gdzie jest najciemniej, jakby to miejsce, przyciągało wzrok, gdzieś na wysokości twojego pasa, widzisz parę czerwonych oczu.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Sun Apr 25, 2010 1:04 am
z krzaków dochodzi Cię szept: -Tutaj.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Sun Apr 25, 2010 2:02 am
Kasmizar -hehehe- słyszysz z rogu pokoju. -Kogo my tutaj mamy? Czyżby kolejny ścierwojad? Nieumarły spokojnym krokiem mija wyważone drzwi wpatrując się w czerwone punkciki wyłaniające się z ciemności. -Ścierwojad? Hmm.. to zależy od tego, co masz na myśli mówiąc "ścierwojad", odmieńcze. Sądząc z leżącego pod drzwiami trupa i nieobecności kilku idiotów, którzy na mój widok przed chwilą tu wbiegli robiąc pod siebie, słowo "ścierwojad" bardziej pasuje jednak do ciebie - wojownik uśmiechnął się drwiąco. - Może raczysz mi odpowiedzieć na pytanie co tu się do ciężkiej cholery wyprawia?
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Sun Apr 25, 2010 6:05 am
Przechodzę powoli przez krzaki.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Tue Apr 27, 2010 11:48 am
przechodzisz przez krzaki, miecz odbija ci się o biodro. Koń z tyłu rży niespokojnie. Widzisz dziewczynę, nie dziewczynkę, która siedzi na trawie z podkulonymi nogami. Ma na sobie białą sukienkę i patrzy wprost na Ciebie. -Kim jesteś? Pachniesz jak mój ojciec, ale nim nie jesteś.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Tue Apr 27, 2010 12:26 pm
Roland -Jesteś ścierwojad. Bierzesz ochłapy ze stołu żyjących. zamiast bronić swoich ziem, służysz temu czaroklepowi, zamiast być wolnym i potężnym. Zabij go, udowodnij naszą wyższość, albo sam zginiesz na zawsze. Odrzuć ten dar- postać wyprostowała się widocznie, bo teraz są gdzieś na wysokości 2 metrów- a sprawie, że twoja śmierć była nedzną igraszką.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Wed Apr 28, 2010 8:07 am
-hahaha... od kiedy istniejemy jacyś "my"? Wyjaśnijmy sobie coś. Nikomu nie służę i nie jesteś w stanie mnie przestraszyć żadną groźbą. Mam gdzieś twoje obietnice i szczerze mnie one nie obchodzą. Popisałeś się przed chwilą niejaką wiedzą na temat mnie, ale nie powiedziałeś nic o sobie, czym, jeśli ci o tym nie wiadomo, złamałeś podstawowe zasady grzeczności i cywilizowanej rozmowy. Daję ci szansę na poprawę. Mów czym lub kim jesteś i czego jeszcze tu szukasz. - Roland ze swoim zwykłym uśmieszkiem spojrzał się prosto w świecące ślepia i uniósł oburącz topór na wysokości bioder.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Wed Apr 28, 2010 8:44 am
- Jednak Twój ojciec miał rację - węch masz doskonały. Uśmiechnąłem sie lekko, ale niewidocznie dla oka panienki z racji futra owiniętego na mojej twarzy. - Wróciłem po Ciebie na jego prośbę. Jak tylko zauważył brak Twojej osoby na powozie, czym prędzej chciał Ciebie odszukać. Jednakże kupiec, z którym Twój ojciec podpisał umowę, nie pozwolił mu na zawrócenie karawany, więc poprosił mnie o przysługę... Ah... Zawsze zapominam się wpierw przedstawić... Leviathan jestem. Po chwili zastanowienia dodaję: - Tak tylko jestem ciekaw... Jakim sposobem panienka trafiła tutaj? Normalnie ludzie ot tak z powozów nie znikają.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Wed Apr 28, 2010 11:04 am
Leviathan -znów jakiś interes. Mam szczęscie, że nie jestem amforą, wtedy dzień po urodzeniu zostałabym wyceniona i sprzedana. Dziewczyna ziewa. -Usłyszałam jak piesek jęczał gdzieś tutaj. Wpadł pewnie w pułapkę i nie mógł się ruszyć biedaczysko. Staliśmy, więc podeszłam do niego i uwolniłam. Póżniej coś mnie uszczypneło w nogę i zasnęłam na chwilę. Jakoś tak mi słabo. Spłoszony koń raptownie parsknął. Jest wyraźnie zaniepokojny.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Wed Apr 28, 2010 11:31 am
Roland -Sram na twoją szansę. Taki pachołek, co nie widzi potęgi Powracających nie zasługuje na nic więcej. Dostałeś możliwość, nie skorzystałeś. Teraz zrobimy z twoją bużką coś bardzo niemiłego. Z dołu usłyszałeś płacz... dziecka? Z pewnością na dole nie było dziecka.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Wed Apr 28, 2010 4:58 pm
Jej słowa wprowadziły mnie w lekki stan zdziwienia. - Nader spokojnie o tym mówisz... Aż nadto. Tak jakby kompletnie był Ci obojętny Twój los. Podnoszę lekko ramiona, ponownie uśmiechając się lekko. - Ale fakt, to nie moja sprawa. Odwracam wzrok w stronę krzaków, które przebyłem przed paroma chwilami. - Niech panienka jeszcze chwilę zaczeka. Wyciągam miecz spod futra i dzierżąc go w ręce powolnym krokiem zmierzam w stronę konia, którego pozostawiłem zza krzakami.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|