|
|
|
|
Ignacy Wieniawa rolled 1 6-sided dice:
2
Total: 2 (1-6)
|
|
Posted: Fri Apr 16, 2010 6:34 am
|
|
|
|
|
|
Ignacy Wieniawa rolled 1 10-sided dice:
6
Total: 6 (1-10)
|
Posted: Fri Apr 16, 2010 6:37 am
Obrażenia od berdysza
Wytrzymałość celu=5 6+2=8 = szok
Roland wyskakuje z cienia zamachując się swym olbrzymim ostrzem uderzając z mocą w grubasa, który pada jak długi na drewnianą podłogę karczmy. Następnie rycerz opiera plecami o najbliższą ścianę w postawie obronnej, wciąż trzymając w pogotowiu berdysz. -Który następny?!
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Kasmizar rolled 2 8-sided dice:
8, 1
Total: 9 (2-16)
|
|
Posted: Fri Apr 16, 2010 7:59 am
Grubas zwala się podłogę. Grupa odskoczyła od ciebie. Ktoś z lewej przewrócił się o stołek, inni wyciągnęli noże. -Kto będzie? Ty będziesz szczurza mordo! Któryś z tłumu rzucił w Ciebie dwie butelkami z okowitą.
Jego umiejętność rzucania to k8. Test normalny 4.
Jedna z butelek wyślizguje mu się z rąk i rozbija się u jego nóg, całe nogi ma teraz w wódce, drugą butelką natomiast idealnie trafił w twoją pierś. kawałki butelki tkwią jeszcze w kolczudze. -podpalcie go!- krzyczy ten, który w ciebie rzucał- i zabijcie elfa! -hryd! jduiahdaudha! kda!- mówi zakneblowany Ocik.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
Ignacy Wieniawa rolled 1 10-sided dice:
4
Total: 4 (1-10)
|
Posted: Fri Apr 16, 2010 11:25 am
Atakuję gościa oblanego wódką obrona=5
edit: Sukces 4+1=5 (+1 za przewagę) -Mądrze chłopaki! Ta buda jest cała z drewna! Powodzenia życzę w podpalaniu! Haha! - wrzasnął martwiak rzucając się na przeciwnika.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Ignacy Wieniawa rolled 1 6-sided dice:
2
Total: 2 (1-6)
|
|
Posted: Fri Apr 16, 2010 11:27 am
rzut na obrażenia od siły
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
Ignacy Wieniawa rolled 1 10-sided dice:
9
Total: 9 (1-10)
|
Posted: Fri Apr 16, 2010 11:28 am
rzut na obrażenia od berdysza wytrzymałość celu= 5
edit: 2+9 = 11 = szok i przebicie (1 rana)
Berdysz wszedł w mężczyznę tak gładko, że wydawało się, że mięśnie i kości nie stawiły żadnego oporu. -Pierwszego, który go ruszy, - Roland wskazał na Ocika - zarżnę równie szybko, jak zarzyna się prosiaki na wesele. - trup zbliżył się w stronę przywiązanego do stołu maga.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Fri Apr 16, 2010 12:00 pm
Kasmizar AnzelmoKupiec jest roztrzęsiony. -Tak... tutaj trzeba się zatrzymać. Rozbijemy obóz! Aidanulis zeskakuje z wozu. -Stać!-krzyczy- Wszyscy stać! -Co znowu?!- z jednego z wozów wychodzi chudy człowiek- Panie Aidanulis, ile ja mam czekać, pytam się? Który to już postój! Ja chce być za 3 dni u Siebie! Trzy dni, mówię, nie więcej! Mój kontrakt mówi wyraźnie.... -Cicho panie Weissklinge. Ja myślę. -Kotrakt... trzy dni spóżnienia... tutaj czekać... data spożycia... Aidanulis spojrzał na Ciebie. -Leviathan, mógłbyś? BYłbym zobowiązany. Dam Ci konia, a ona nie może być daleko. - Oczywiście, panie. Odnajdę ją najszybciej, jak tylko będę mógł. Jednakże wpierw muszę prosić waćpana o dwie rzeczy: o płachtę do okrycia się, co bym przypadkiem córki Twej nie wystraszył swoją twarzą ani ciałem, oraz jakiś rozpoznawalny przez nią pański znak... Bądź insygnia, żeby nie pomyślała, że jestem intruzem. Ponadto muszę wiedzieć, jak ona wygląda... A właściwie, jej cechy najbardziej rozpoznawalne, jak włosy.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Fri Apr 16, 2010 2:22 pm
Popatrzyli po sobie, kto ruszy na Ciebie pierwszy. Żaden nie był chętny. Mieli za sobą schody na górę gospody i drzwi na tył gospody. Drzwi wejsciowe blokowales ty. Jeden z nich był bliżej drzwi na dole wybiegł nimi, reszta wbiegła na górę, pewnie jest tam jakieś przejście. a musieliby przesunąć stół z Ocikiem, żeby przejść na dole. Z racji twojej tam obecności, raczej by tego nie zaryzykowali.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Sat Apr 17, 2010 6:16 am
Roland podbiega do skrępowanego mężczyzny, wyjmuje sztylet z cholewy i rozrywa więzy i knebel. -Gadaj co się stało... i pokaż uszy elfie, jeżeli naprawdę nim jesteś...
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Sat Apr 17, 2010 12:24 pm
Roland
Ocik szybko przewala się na podłogę. -Oż wy z krowy wyjęte parchoły jedne! Żeby was pogięło na starość! Podskakuje i przytrzymuje ręce na kroczu. -Jaki tam ze mnie elf! Czarować umiem, a te wsioki myslały, że jak ktoś uchroni się przed oblaniem piwa jednym czarem to na pewno elf. To mnie nagle ogłuszyli i zaczęli sprawdzać czy elf, a żebym nie czarował to ręcę mi chcieli uwalić. Patrzysz dla pewności na jego uszy. Czerwone całe, ale z pewnością ludzkie. Widzisz stróżkę krwi, która płynie z pomiędzy jego rąk.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Sat Apr 17, 2010 1:22 pm
Leviathan
-Masz. -Podaje Ci z głębi wozu swoje futro. Jeden ze zbrojnych zsiadł z konia i go przyprowadził. -Będziemy jechali dalej prostą drogą. Skończy się las, przejedziesz koło jeziora i dalej pytaj o nas w karczmach. Karawana nie ujedzie daleko, do tego czasu powinniśmy się spotkać. Tak, tak znajdź ją szybko. A znak rozpoznawczy? Hmm... -już coś znajdę. Sięga za siebie i wyciąga pewien flakonik. -To wyciąg z fiołków. Uwielbia ten zapach. Jeżeli psikniesz nim to z pewnością, jeżeli będzie w pobliżu, da Ci znać. Ma bardzo czuły węch, a nie przestraszysz jej na pewno.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Sat Apr 17, 2010 1:44 pm
Kasmizar Ocik szybko przewala się na podłogę. -Oż wy z krowy wyjęte parchoły jedne! Żeby was pogięło na starość! Podskakuje i przytrzymuje ręce na kroczu. -Jaki tam ze mnie elf! Czarować umiem, a te wsioki myslały, że jak ktoś uchroni się przed oblaniem piwa jednym czarem to na pewno elf. To mnie nagle ogłuszyli i zaczęli sprawdzać czy elf, a żebym nie czarował to ręcę mi chcieli uwalić. Patrzysz dla pewności na jego uszy. Czerwone całe, ale z pewnością ludzkie. Widzisz stróżkę krwi, która płynie z pomiędzy jego rąk. -Niedobrze to wygląda. Co oni mieli zamiar z tobą zrobić? Wykastrować? Dasz radę dalej podróżować? Dowiedziałeś się przynajmniej czegoś pożytecznego? Niestety nie jestem cyrulikiem, a w takich miejscach bandaże na wojnie rzadko się zakłada... - w głosie wojownika słychać było nutkę ironii.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Mon Apr 19, 2010 11:51 am
- Przestraszy czy nie, ostrożności nigdy za wiele. Okrywam się futrem tak, by głównie zakryć swoją szkaradna twarz. Po tym wsiadam na konia i zmierzam w kierunku, skąd karawana ruszyła. Podczas jazdy także spryskuję raz swoje odzienie płynem danym mi przez kupca, zaś flakonik chowam do kieszeni.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Wed Apr 21, 2010 3:23 am
Roland -oby was robale poskręcały! Oby krowach na ryjach usiadły! Ocik skacze jeszcze chwile po karczmie i wygrzebuje coś w okolicach krocza. -Kastracja? Prawie. Te buraki pastewne rzuciły mnie na nieheblowane deski i mi się drzazga wbiła. Na górze, gdzie wbiegło kilku chłopa słyszycie głuche uderzenie o ścianę.
Leviathan Nawet nie jechałeś daleko, byliście gdzieś tutaj dwie godziny temu, gdy usłyszałeś jakieś hałasy w krzakach. Coś na tyle dużego, że może to być wilk, ale również dziesięcioletnia dziewczynka.
Nie moge normalnie. Ten post powstawał w ciągu 2 dni. To 3 wersja. Całe szczęscie, tym razem się zapisze.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|