|
|
|
|
|
|
Posted: Fri Jul 13, 2007 5:27 am
suicunka ZebraDeath suicunka ZebraDeath fanfiki też można wrzucać? w formie linków, proponuję. Myślę, że tak, jeśli jest przez ciebie napisane i to opowiadanie, poezja itp. eeee, no w formie opowiadania, ale to FANFIC. można? Fikcje fana można wink bo to opowiadanie badz ksiazka.[/quote whee whee arrow http://www.deviantart.com/deviation/51283885/ eek fajny Fick wink taki ma mroczny klimat... razz
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Sat Jul 14, 2007 6:12 am
"rycerz speedwaya"
dzien dzisaj jest szary zwykly zupelnie urodzil sie w taki dzien wlasnie na bardzo zwyczajnym osiedlu mieszkal z "blokowa" paczka sie bawil i wyglupial zupelnie zwyczajnie, zakurzony jak kazdy
niedzielny dzien dzisiaj jest piekny i sloneczny chlopak jest dzisiaj zdenerwowany i wyjatkowo grzeczny tata poraz pierwszy pokaze mu mecz zuzlowy juz zna zawodnikow i ma szalik klubowy
jest zwykly szary dzien konczy tort urodzinowy ide spac musze byc w formie jutro mecz zuzlowy ukazujemy im sie kolorow ubrani do okola krzycza machaja nasi fani zachwile na naszych maszynach im do tanca zagramy dzis jestesmy miedzy bogami ta chwila nalezy do nas - rycerzy speedwaya.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Thu Jul 26, 2007 3:39 am
suicunka suicunka ZebraDeath suicunka ZebraDeath fanfiki też można wrzucać? w formie linków, proponuję. Myślę, że tak, jeśli jest przez ciebie napisane i to opowiadanie, poezja itp. eeee, no w formie opowiadania, ale to FANFIC. można? Fikcje fana można wink bo to opowiadanie badz ksiazka.[/quote whee whee arrow http://www.deviantart.com/deviation/51283885/ eek fajny Fick wink taki ma mroczny klimat... razz dziękuuuuuuję!
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Sat Jul 28, 2007 2:20 am
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Tue Jul 31, 2007 6:04 am
Nie jest to coś ambitnego. Żaden wiersz głębokie opowiadanie... To co tu Wam zapodam to ... moja praca z polskiego. W sumie miał być to jakikolwiek rodzaj pisania z zastosowaniem związków frazeologicznych, a ja chciałam zrobić coś innego niż opowiadanie- które zdarza mi się od czasu do czasu pisać. Po paru próbach wyszło z tego takie rymowane opowiadanko z masą rymów częstochowskich, ale postanowiłam to zamieścić, bo słyszałam różne opinie i chcę poznać następne. (Dobra Ayka przestań gadać i dawaj tę dłużyznę- błagam redface nie bijcie za długość)
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Tue Jul 31, 2007 6:26 am
"Przestroga dla chłopców" Był sobie chłopak, co w czepku urodzony Mając lat naście poszukiwał żony. Wolnym strzelcem go nazywano przez lata Lecz w końcu zaparł się mówiąc: Znajdę swój ósmy cud świata! Nie chcąc tracić czasu cennego, Rozpoczął szukanie dnia następnego. Przemierzał dzielnie drogi i ulice, By znaleźć godną siebie dziewice. Jednak w swej rodzinnej mieścinie Nie mógł myśleć o żadnej dziewczynie Gdyż wszystkie panny urodą nie grzeszyły, A swymi buźkami wśród dzieci grozę budziły. Albo głupie i dziecinne. Poszukiwania trzeba przenieść w miejsce inne. Podjął decyzję: w siną dal wyruszy I poszuka gdzie indziej swojej bratniej duszy.
Wyjechał, więc do wielkiego miasta Z myślą, że gdzieś tu czeka na niego cudna niewiasta. Pełny optymizmu i na wszystko gotowy Rozpoczął swe miłosne podboje i łowy. Napotkał tysiące panien, Ale efekt tego był... ŻADEN! Ta jest za gruba, a ta za chuda A jeszcze inna nie, bo jest... ruda. Wybrzydzał chłopaczek niczym dzieciaczek, Któremu żaden s sklepie nie podoba się lizaczek. Chociaż każdy słodki i równie kolorowy... To chłopcu wciąż chciało się na łowy. Mijały godziny i wciąż bez skutku, Szedł chłopiec ulicą, pogrążony w smutku.
Wreszcie JĄ zobaczył przy sklepowej witrynie. Musiał się Kamil przedstawić dziewczynie. Podszedł do niej, przyjrzał się jej twarzy I już zupełnie, kompletnie się rozmarzył. Kręcone blond włoski, niebieskie oczęta Czy na tym świecie są piękniejsze dziewczęta? -To ona-pomyślał- Kochana... Padł jak ścięty przed nią, na swe kolana I z żołądkiem pełnym niesfornych motyli Począł ten romantyk do dziewczyny kwilić: -Dziś moja droga, spotkało mnie coś niezwykłego Zakochałem się w Tobie od wejrzenia pierwszego Oczu od Ciebie oderwać nie mogłem Ale na szczęście wreszcie się przemogłem Może mi nie wierzysz, ale mogę dać Ci słowo Że jako Twój chłopak będę się zachowywać WZOROWO! Będę Cię strzegł jak oka źrenicy, By Ci krzywdy nie zrobili po meczu kibice dzicy. Zawsze będę do stóp Twoich padać. I nikomu nie pozwolę złego słowa o Tobie gadać. Przez palce nie będę spoglądał, gdy będziesz w smutku Bo tak Ciebie pokochałem mój przecudny kotku... Sądził już: O... Na pewno połknęła haczyk Ale mszę się wreszcie natrudzić, by ją wreszcie wyhaczyć. -Chciałbym Cię poznać, bo pierwszy raz widzę tak ładną dziewczynę Proszę, zdradźże mi swoje imię! Błagał i prosił, stawał na głowie Czegóż nie zrobił ten biedny człowiek, By się dowiedzieć jak się nazywa, Ta, co go tak ciągle strasznie zbywa. Lecz wreszcie się odezwała I nawet spotkanie zaproponowała: -W tym tutaj miejscu, o tej godzinie Zanim jeszcze popołudnie minie. Rzuciła jeszcze na obchodne: Agata! I znikła gdzieś, w inną stronę świata.
A już nazajutrz wystroił się pięknie. Myślał, że od tego kobiece serduszko zmięknie. Kupił kwiaty-róże czerwone, Bo w końcu kobiety kochają jak pachną one,. Stanął przed sklepem i na nią czeka, Ale niestety czas wciąż ucieka. To już szesnasta na zegarze wybiła, A dziewczyna wciąż się nie pojawiła. Chłopak już zaczął od zmysłów odchodzić. Aż musiał się w cieniu biedak ochłodzić. Wpadał w panikę, gdy na nią tak czekał, Był przerażony: „Co kobieta robi z nerwami człowieka?!” Wtem patrzy, a to ona idzie pod rękę z innym. Myśli chłopak: Za jakie grzechy, za co jestem winny?! Już mówiły wszystkie znaki na niebie: „On za chwilę wyjdzie z siebie” Wrzasnął: „Przebrała się miarka! Zaraz dorwę tego kanarka, Co MEJ ukochanej przewraca w głowie To wtedy chłopek popamięta sobie!” Dziarsko ruszył na swego rywala, Ale już ukochana uprzedziła go o dwa i pół cala, Stanęła przed nim, ręce na piersi skrzyżowała I groźnie na hultaja spoglądała: -Dość tego- krzyknęła Agatka. -Czy ja mam przed sobą mężczyznę czy gagatka?! Co to za scen urządzanie, Skoro niedawno żeś mówił ‘KOCHANIE’. Czyś Ty myślał, że wokół palca dam się Tobie okręcić?! Tak dziewczynę można tylko zniechęcić. Za dużo kochasiu o Twych wyczynach słyszałam, Twego wstrętnego zachowania nie pochwalam. Wiem jakie to wykorzystujesz nędzne triki Byleby się dostać na języki. Jak zdradzasz, jak kłamiesz, jak oszukujesz... Tym w moich oczach tracisz, a nie zyskujesz. Myślisz, że będę przymykać oczy Na to, że Ty z innymi „tańczysz” w nocy?! Możesz jak piskorz się wywijać i okoniem stawać Ja z Tobą „kotku” nie chcę się zadawać. Kamil myślał, że wszystko pójdzie jak z płatka Ale i tak nieźle go urządziła Agatka. Dziewczyna na nim suchej nitki nie pozostawiła I bez żadnego słowa się oddaliła.
Kochaś zaś szybciutko zwinął manatki I czym prędzej wrócił do domu, do matki. W miasteczku już żadna na niego nie spojrzała, Tylko mijając go na ulicy głośno się śmiała. Bo bardzo prędko rozeszły się plotki, Że jakaś dziewczyna nie chciała roli jego maskotki. A teraz chłopak płacze jak bóbr nocami Dlatego dobrze Wam radzę panowie: Nigdy nie igrajcie z kobietami!
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Thu Aug 09, 2007 2:44 pm
hahaha, genialne xd [wreszcie przeczytala cale]
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Thu Aug 09, 2007 3:07 pm
heart
podaba mi sie
tez bym cos walnela, ale nie pamietam, gdzie mam zaszyt z wypocinami tejze natury
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Mon Aug 13, 2007 11:12 am
wilkus hahaha, genialne xd [wreszcie przeczytala cale] dziękuję redface
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Thu Sep 06, 2007 2:02 pm
To ja teraz dam moje opowiadanie fantastyczne. (na razie napisałem tylko pierwszy rozdział) Nie jest może najwyższych lotów... ale sami oceńcie. MOŻE ZAWIERAĆ BŁĘDY (głównie interpunkcyjne mrgreen ) nie poprawiałem jeszcze 3nodding Za ewentualną chaotyczność opowiadania nie odpowiadam talk2hand "VERGO TERRA"
Rozdział pierwszy Sene Noc zakryła swoim płaszczem całą krainę. Było spokojnie i ciemno, jedynie w środku pewnego obozowiska unosiła się lekka poświata wydobywająca się z dogasającego powoli ogniska. Wszystkie namioty były poszarpane, a niektóre doszczętnie spalone. Tylko jeden złożony prowizorycznie z pozostałości tych zniszczonych zdawał się być zamieszkały. Pustynne otoczenie zdawało się zaprzeczać poczuciu, że ktoś tam jeszcze był. "Nie wiem gdzie to może być" - dobiegł ze środka lekki, melodyjny kobiecy głos. "Wiesz, że jak tego nie znajdziesz to wykluczą Cię z bractwa!" - odpowiedział niski, męski głos. Nastała chwila ciszy po której z namiotu wynurzyła się wysoka postać zakryta całkowicie szarym, skórzanym płaszczem, a kaptur rzucał cień na jej twarz. "Przecież nie będę polowała na ludzi..." szepnęła cicho i spuściła głowę. "Przykro mi, ale misja tego wymaga. Musisz odzyskać to, co straciliśmy przez twoją głupotę!" - wrzasnął człowiek o męskim głosie. Natura zdawała się nie zauważać tego krzyku i nadal spała ciężkim snem, bez najmniejszego odgłosu i podmuchu wiatru. Kobieta nic nie odpowiedziała. Z kryjówki wyszedł przysadzisty mężczyzna w przykrótkich spodenkach i zbyt dużej czarnej pelerynie, spod której wystawał długi, biały ogon. Jego twarz była cała pokryta głębokimi zmarszczkami, a pod małymi paciorkowatymi oczkami malowały się wielkie, siwe wąsy. Na głowie nosił wielką czapkę wyglądającą nie inaczej jak mały worek na kartofle. Na jego ustach malował się wredny uśmiech. "Nie powiesz mi chyba Sene, że się boisz!" - powiedział naciskając na ostatnie słowo. Sene odwróciła się na pięcie i zdjęła kaptur. Miała długie, białe włosy, a z jej głowy wystawały tego samego koloru kocie uszy. Jej oczy były ludzkie, w przeciwieństwie do jej towarzysza lecz był w nich jakiś zwierzęcy akcent i urok. Była ponadprzeciętnej urody, choć przez wielu mogłaby być uznana za cud świata. Na smukłej twarzy malował się smutek pomieszany ze złością. "Nigdy!" - wykrzyknęła "Nie mów mi nigdy, że się boję!" - ponownie odwróciła się, przeszła kawałek i przyklękła, żeby zabrać coś z ziemi. W tym momencie usłyszała głuche uderzenie i poczuła tępy ból. Straciła przytomność. *********************************** "Nigdy nie widziałem kogoś takiego..." szepnął człowiek o zmęczonym głosie. "Co o tym myślisz Faren? Powinniśmy o tym powiedzieć starszyźnie wioski?" Sene otworzyła oczy. W pokoju panował półmrok, a jedynym źródłem światła była mała świeczka stojąca na malutkim stoliku. Były tam oprócz niej dwie stojące nad nią osoby, starzec w niebieskim płaszczu i młodszy, dobrze zbudowany mężczyzna w poszarpanej tunice. "Obudziła się" - powiedział ten drugi "Jesteś poważnie ranna. Ktoś musiał cię porządnie skatować. Najlepiej nic nie mów..." - Przymknęła oczy. Czuła pustkę i okropny ból. Nie mogła sobie przypomnieć z jakiego powodu tu się znalazła i nie miała pojęcia kim jest. Jęknęła z bólu."...i nie ruszaj się... Jutro ból powinien minąć, Andaarh jest uzdrowicielem." - ciągnął dalej Faren wskazując na starszego mężczyznę stojącego za nim, po czym zwrócił się do niego "Oprócz tego uważam, że powinniśmy ją tutaj zatrzymać w tajemnicy, przynajmniej przez jakiś czas. " Andaarh tylko kiwnął głową i oboje wyszli z pokoju. Czuła jak nagle ogarnia ją zmęczenie i jak osuwa się w sen. " Sene..." - usłyszała głos w swojej głowie. " Kim jesteś? Kto to jest Sene?" - spytała we śnie. " Mną i tobą. Wstawaj i uciekaj. Już się dowiedzieli." Obudziła się natychmiast. Niewiele myślała. Po straszliwym bólu nie było ani śladu. Wiedziała, że musi uciekać. Wstała na równe nogi i obejrzała się dookoła - była w małym pokoiku. Za dziurą w której powinno znajdować się okno wschodziło słońce. Spojrzała na swoje dłonie i stopy oraz ogon, które pokrywało miękkie białe futro, w przeciwieństwie do całkowicie już ludzkiej reszty ciała. Na krześle obok łóżka na którym leżała położony był podarty płaszcz, który w jednej chwili narzuciła na siebie. Instynkt podpowiadał jej, żeby nie wychodziła przez drzwi. Zwinnie wyszła przez dziurę po oknie, założyła kaptur i udała się przed siebie nie wiedząc co będzie dalej. Była na małym placyku ze straganem w niewielkiej wiosce pośrodku pustyni. Dookoła otaczało ją kilkanaście małych, szaro-żółtych budynków zbudowanych z kamieni, które można było znaleźć gdzieniegdzie pośród pustynnych piasków. Nie zauważyła nikogo i uznała, że wszyscy jeszcze śpią. Po raz pierwszy odkąd się obudziła zaczęła wnikliwie zastanawiać się co to był za sen. Usiadła na ziemi opierając się plecami o drewniany kram. " Podsumowując... nie wiem kim jestem, możliwe, że mam na imię Sene, a według tego snu wynika, że albo mnie ktoś rzeczywiście ściga i mam dziwną intuicję, albo choruję na jakąś bardzo poważną chorobę umysłową i uciekłam z więzienia dla obłąkanych. I tu i tu mam piękne perspektywy" -powiedziała sobie w duchu. " No i ten ogon... i futro na moich rękach i stopach... przynajmniej wiem, że nie jestem człowiekiem. Dobre i to. Zawsze od czegoś można zacząć." Słońce zaczęło wschodzić coraz wyżej nad horyzont, co oznaczało, że zaraz ludzie będą wstawać. " Nie mogą mnie tu znaleźć..." Wstała i intuicyjnie odwróciła się w stronę lady straganu tak, jakby coś miała tam znaleźć. Wtedy to dostrzegła - mały, błyszczący medalion był wciśnięty między deski. Szybko sięgnęła po znalezisko i wyciągnęła po czym obejrzała chwilę i powiesiła na szyi. Miała przeczucie, że przyda się to jej. Skądś znała znak litery "V" skrzyżowanej z literą "T" wygrawerowany na zewnętrznej części wisiorka, ale nie miała pojęcia skąd. Obróciła się z zamiarem opuszczenia wioski kiedy usłyszała niesamowicie głośny i wysoki dźwięk w jej kocich uszach. Był tak bolesny, że Sene aż jęknęła. Zobaczyła go siedzącego na dachu jednego z domostw - dużego, czarnego kota i zrozumiała skąd pochodził ów dźwięk. " On... miauczał..." powiedziała do siebie i odwróciła się by sprawdzić czy któryś z mieszkańców nie został zbudzony, ale widocznie nikt tego nie słyszał, bo w wiosce nadal panowała błoga cisza. W jej głowie znowu odezwał się głos, lecz tym razem był jakiś inny, obcy i piskliwy - " Masz drugą szansę, nie zmarnuj jej. Będą tu za chwilę. Niedługo dowiesz się o co w tym wszystkim chodzi... Uciekaj z wioski, poza nią nic ci się na razie nie stanie. Idź na południe do stolicy ludzi Hathenfor i znajdź Sohen. To trzy dni stąd. Znajdziesz tam swój łuk i dowiesz się co dalej. Do zobaczenia." Na dachu nie było już kota. Dziewczyna opuściła wioskę zmierzając na południe tak jak jej nakazał, słysząc z każdym następnym krokiem coraz głośniejsze wrzaski ludzi dochodzące z miejsca w którym przed chwilą była. " Kiedyś tam wrócę." - pomyślała. Słońce wschodziło coraz wyżej, a temperatura powietrza niemiłosiernie rosła. Sene z czasem zaczęła wolniej stąpać po piasku czując narastające zmęczenie i suchość w ustach. Nie widziała już osady, a tylko niezmierzone połacie jasnego piasku. Straciła poczucie czasu, wydawało się jej, że idzie już dziesięć godzin, a w rzeczywistości szła dopiero dwie. Pot lał się z jej czoła. Po długiej chwili z daleka zauważyła mały, ciemny, walcowaty kształt. Przyspieszyła kroku i po dwudziestu minutach ujrzała wysoki na kilkanaście metrów i szeroki na dwa marmurowy słup. "CIEŃ!" - wykrzyknęła i położyła się pod nim przyglądając mu się. Był on idealnie równy, nie widać było żadnych wybrzuszeń ani pęknięć. Jego powierzchnię pokrywały cienkie niczym nitki zielone linie połączone w coś w rodzaju pajęczej sieci. Wstała i zaczęła palcem przesuwać po kreskach aż wreszcie dotarła do jednej najgrubszej prowadzącej na szczyt słupa. Dotknęła jej. Cienkie nitki połączyły się ze sobą tworząc coś wyglądającego jak szczeble prowadzące na górę, które po chwili zniknęły a w ich miejscu pojawiły się prawdziwe kamienne stopnie. Sene przyglądała się temu z ciekawością. Miała pewność, że spotkała się niegdyś z czymś takim. Nie czuła przed tym strachu więc z uśmiechem na twarzy wdrapała się na sam wierzchołek. Nie było tam nic, oprócz wygrawerowanego symbolu "VT". Odruchowo zdjęła medalion z szyi i przyłożyła go do napisu. Słup zaświecił się na czerwono - "V" i "T" połączyło się w całość. Pustynia zniknęła. " Zadziwiasz mnie..." - powiedział w jej myślach czarny kot. Znalazła się w środku opuszczonego miasta, a obok niej stał identyczny słup jak ten, który ją tu przeniósł. Wszędzie leżały martwe ciała, a cały rynek był pochlapany krwią. Otworzyła usta dusząc w sobie krzyk. Była przerażona tym co zobaczyła. " Witaj w stolicy ludzi, Sene." "Co tu się stało..." wyszeptała. " To na razie jest mało ważne." powiedział ze śmiechem kot wynurzając się zza pobliskiego budynku. " Musisz wiedzieć kim jesteś. Potem ewentualnie wyjaśnię ci pokrótce w jakiej sytuacji się znaleźliśmy." - odrzekł ze spokojem. Sene milczała czekając na wyjaśnienia próbując nie rozglądać się w około. " Ależ jestem niewychowana... Sohen, tak mam na imię. Nie sądziłam, że użyjesz słupów Terra. Jednak coś jeszcze pamiętasz, choć pewnie nie zdajesz sobie z tego sprawy! Przejdźmy do sedna. Jesteś, jakby to nazwać, pół człowiekiem. Masz trochę genów elfów... biedaki dawno wyginęły... no i kota. Wśród ludzi jesteśmy zwani ludźmi-kotami. Za grosz oryginalności!" Sohen uśmiechnęła się, podniosła i zaczęła zmieniać swój kształt na ludzki. Po chwili stała już średniego wzrostu dość młodo wyglądająca kobieta z czarnym futrem i krótkimi, sterczącymi, czarnymi włosami. " Co ciekawe... ludzie nie potrafią zrozumieć naszej mowy. Jeszcze żadnemu się to nie udało. Innymi słowy nasz dialekt to dla nich nic innego jak miauczący bełkot. Dlatego też lepiej porozumiewać się przez myśli, przez co nie rzucamy się tak w oczy, ale nie z ludźmi. Chorują na psychozę depresyjno-maniakalną, gdy próbujemy się z nimi skontaktować w ten sposób. Z ludźmi to jak z ogórkiem, ani z nim pogadać, ani zabawić. Nadaje się tylko do zjedzenia. Możemy natomiast dać im poczuć nasze uczucia." - spojrzała w jasne, bezchmurne niebo. " Ot taki ciekawy smaczek, gdyby się chciało rzeczywiście użerać z takim pospólstwem." - zakończyła. "Nie zdziwiło mnie to jakoś... Czemu straciłam pamięć?" zapytała Sene. " I tu się zaczynają schodki bo tego dokładnie nie wiem. Pewne jest, że cztery miesiące temu ktoś ci przyłożył czymś ciężkim w głowę. Zapewne nie to było powodem utraty pamięci. Zniknęłaś nam na trzy miesiące. Przez ten czas wszystko zdążyło się popieprzyć. Mieliśmy przedmiot... potężny przedmiot, który dawał nam ochronę przed Cirrusem. Taki dyktator, śmieć i wszystko w jednym, który chce mieć na własność wszystko i wszystkich. Ten przedmiot został powierzony tobie, a ja się zgodziłam zostać twoją opiekunką. Niestety doprowadziłam do tego, że przedmiot się zagubił, wygnali mnie, a tobie nakazali go szukać. Wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że Cirrus się o tym dowiedział. Rozkazał wymordować całą naszą społeczność. Głupi..." rozejrzała się w okół siebie pokazując łapą na każde leżące ciało " To jest skutek. Nasi się zbuntowali i postanowili dać w kość dyktatorowi. To będzie koniec pokoju. Teraz powiem ci jakie masz zadania. Po pierwsze, znajdź kogoś kto będzie chciał z tobą współpracować. Musisz temu komuś ufać, żeby mógł pójść z tobą. Może być człowiek, jeśli już nie znajdziesz nikogo z naszej rasy, kto by nie zachowywał się jak szaleniec berserker. Jak kogoś takiego odnajdziesz to skontaktuj się ze mną w taki sam sposób w jaki teraz rozmawiam z Tobą. Pójdziemy szukać przedmiotu. Wygląda jak zwykła szara kostka. Teraz zamknij oczy." Sene posłuchała. Słyszała tylko głośny świst powietrza. " Otwórz." - na te słowa, które zadźwięczały jej w myślach otworzyła oczy. Znalazła się w jasno oświetlonym przez świeczki pomieszczeniu. Na ścianie wisiał refleksyjny biały łuk i kołczan strzał , a pod nimi leżał czarny, postrzępiony półtoraręczny miecz ze zdobioną klingą. " Wyjdź z budynku i walcz. Mam sprawy do załatwienia. Przemów jak uda Ci się kogoś znaleźć" Wzięła w ręce łuk, po czym przewiesiła go przez ramię. To samo zrobiła z kołczanem. Miecz trzymała mocno w dłoni. " Dobrze" - powiedziała w myślach i wyszła z budynku na przeciwko przygodzie.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Wed Sep 12, 2007 1:56 pm
Chcialam przeczytac, naprawde... ALE TO ZA DUZA LITEREK NA RAZ!!! gonk
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Wed Sep 26, 2007 7:59 am
moja mała samotnia wiatr tylko porozrzucał setki kart moja mała samotnia cicha jest nawet gdy huczy wiatr moja mała samotnia cienką kreską krzyczy gdy me ciało rozrywa szloch moja mała samotnia domek z kart nie ma prawa trwać moja mała samotnia bezgłośnym krzykiem rozdziela noc i dzień moja mała samotnia w szklanych słojach trzyma miłość i strach moja mała samotnia głuchym biciem serca oznajmia ze trwa moja mała samotnia ciągle taka sama pusta i zła moja mała samotnia a w niej wśród rozpaczy ja...
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Wed Oct 03, 2007 5:50 am
wreszcie nie fanfik, a opowiadanie. fantasy - krótkie, choć ani nie miłe, ani nie przyjemne.
Pierwsza część: http://zebradeath.deviantart.com/art/Elfy-I-Wojna-66309464
Druga część: http://zebradeath.deviantart.com/art/Krasnoludy-I-Wojna-66383604
Trzecia część: http://zebradeath.deviantart.com/art/Elfy-II-Czary-66392194
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Tue Dec 04, 2007 2:19 am
opis mojej postaci na bloodwars.
-Dzień dobry Marku -Dzień dobry doktorze Hildu -Jaki dzisiaj masz kolor? -No cóż, dziś nie jest to dzień jednego koloru. To feria barw. To pomarańczowy, niebieski i czerwony. -O! Pozytywne kolory, to dobrze. Martwi mnie ten niebieski, jesteś zasmucony? -Nie doktorze, ten kolor cieszy mnie najbardziej. -A to czemu? -Wiesz, doktorze, przez lata terapii zajmowaliśmy się kolorami jako odzwierciedleniem nastroju, a nie tym co ta barwa oznacza dla pacjenta. -Co to oznacza dla Ciebie? -Pomarańczowy to kolor trzonki siekiery jaką mam za plecami, niebieski to kolor nieba jakie za godzinę zobaczę, a czerwony to kolor ostrzeżenia jakie się włącza w pana mózgu, żeby nie wchodzić do pacjenta, gdy sanitariusze oglądają rozgrywki.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Mon Dec 10, 2007 2:54 am
Kasmizar opis mojej postaci na bloodwars. -Dzień dobry Marku -Dzień dobry doktorze Hildu -Jaki dzisiaj masz kolor? -No cóż, dziś nie jest to dzień jednego koloru. To feria barw. To pomarańczowy, niebieski i czerwony. -O! Pozytywne kolory, to dobrze. Martwi mnie ten niebieski, jesteś zasmucony? -Nie doktorze, ten kolor cieszy mnie najbardziej. -A to czemu? -Wiesz, doktorze, przez lata terapii zajmowaliśmy się kolorami jako odzwierciedleniem nastroju, a nie tym co ta barwa oznacza dla pacjenta. -Co to oznacza dla Ciebie? -Pomarańczowy to kolor trzonki siekiery jaką mam za plecami, niebieski to kolor nieba jakie za godzinę zobaczę, a czerwony to kolor ostrzeżenia jakie się włącza w pana mózgu, żeby nie wchodzić do pacjenta, gdy sanitariusze oglądają rozgrywki. o zaraza... dooobre.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|