|
|
|
|
|
|
Posted: Tue Jul 27, 2010 2:13 pm
Dzisiejszy dzień zaczął się w miarę normalnie. Obudziłam się koło 10, wstałam, sprawdziłam, czy wszystkie chomiki są na miejscu, po czym zajełam się wszystkimi głupotami dziennymi typu nauka, rysunki, ogladanie tv, opowiadania etc. Później wpadła moja siostra z pomysłem, żeby rozruszać chomiki w pokoju po ojcu. Zgodziłam się, jako że nie ma tam żadnych zakamarków, gdzie mogłyby wejść, żebym nie mogła ich wyciągnąć. Tylko kanapa sprawiała drobne problemy, ale jak się ją odpowiednio otworzyło wszystko było w porządku. Stwierdziłam, że w sumie, jak się ją położy na boku, to nie będą mogły do niej wejść i nie będzie już w ogóle czym się martwić. Gdy ją przestawialam, okazało się, że jest tam Kloszard, siostry chomik. [nic mu się nie stało, to było delikatne, bo cięzka w miarę jest ta kanapa i nie chciałam jej mieć na nogach.] Spodobało mu się tam i łaził przez jakąś godzinę, kiedy ja się uczyłam/grałam na dsie. Okazało się też później, że niezłą dziurę wygryzł, ale to już najmniejszy problem. Gdy stwierdziłyśmy, że wracamy już do siebie, wyciągnęłysmy Kloszarda zdejmując na początku siedzisko, a później odchylając inne części kanapy. Później chciałam ją postawić normalnie, ale część spadła mi na stopy [które od razu zrobiły się fioletowe. I bolą nadal cholernie, ale to też nieważne w tym momencie] Kiedy stanęłam znów na nogi, zajęłyśmy się łapaniem moich małych. 3 praktycznie od razu wylądowały w pudełku, jako że siedziały pod szafka razem. Jedna jednak gdzieś uciekła. Stwierdziwszy, że jest pod kanapą, odsunęłam ją, żeby tamta została na ziemi. Ale jej nie było. Musiała więc wejść do środka. Siostra przysunęła kanape z powrotem do ściany i szybko ją rozłożyła. Zdążyłam tylko krzyknąć, żeby tak nie robiła, bo ją zgniecie i otworzyłam do góry ostatnią część, bez której można było zobaczyć podłogę. I zobaczyłam. Szarobioały drgający worek, który jeszcze przed chwilą był młodym chomikiem, czekającym na imię. Miała takie przerażone oczy. Przełożyłam ją na bok, na pozycję bezpieczną ustaloną [wiem, że to głupie, ale nie myślałam o tym wtedy], wzięłam kartke i przeniosłam na stół. Ale ona po chwili przestała oddychać. Próbowałam ją uciskać, wołać, dmuchać jej w pyszczek, żeby pokazała jakąkolwiek oznakę życia, ale już była martwa. Rozryczałam się i zadzwoniłam po matkę. Zanim przyszła, Greta [matka tej małej, która właśnie umarła] wyszła z pudełka i zaczęła biedz do swojej córki. Zabrałam ją szybko, żeby tego nie widziała. Ale zobaczyła. Zeskoczyła z wysokiego stołu na twarz. Ale moja siostra ją złapała i schowała z powrotem. Gdy nasza matka przyjechała, małej oczy zrobiły się juz mętne i zaczęły się zapadać. Zaczynała też podobno powoli sztywnieć. Sprawdziła wszystkie odruchy jeszcze na wszelki wypadek, wzięłyśmy słoik i pochowałyśmy małą pod moją sosną] Dostała pośmiertne imię Niunia. Nie wiem, jak mam teraz spojrzeć Grecie w oczy. Patrzyła cały czas za swoją córką, kiedy ją przenosiłam. Później juz w klatce siedziała naprzeciw mnie i mi się przyglądała. Zabiłam jej dziecko. Za dwa dni miała skończyć 2 miesiące. A teraz leży pod drzewem w słoiku z trocinami.Czuję się winna całej tej sprawy, ale niezależnie od tego, co powiem, czy zrobię, przecież nie wróci to jej życia.
Czy w jekiejkolwiek religii mówi się, gdzie zwierzęta idą po śmierci? Chciałabym ją przeprosić. Bardzo.
przepraszam za ten łzawy wywod, ale stwierdziłam, że muszę
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Wed Jul 28, 2010 1:15 am
historia rzeczywiscie poruszajaca, bardzo mi szkoda tego chomiczka... to musialo byc naprawde bardzo, ale to bardzo przykre doswiadczenie. sama nie wiem jakbym sie zachowala na twoim miejscu. ale z drugiej strony, hm, jakby to napisac "humanitarnie"... "nie wiem jak mam spojrzec Grecie w oczy"- wydaje mi sie, ze mozesz robic to w normalny sposob, tak jak robilas to dotąd. nawet nie wiem czy chomiki posiadają zdolność zapamietywania wydarzen. poza tym, tak naprawde, nie oszukujmy sie- chomiki potrafia zjadac swoje potomstwo tuz po narodzeniu i nawet jezeli jest to skutkiem jakiejs euforii po-porodowej - pozniej nie wpadaja z tego powodu w chomiczą depresje. taka ich natura.
mozesz miec wyrzuty sumienia, sama bym miala, bo zwierzeta kocham (wszystkie), ale z drugiej strony- stawianie ich na rowni z ludzmi jezeli chodzi o psychike, zdolnosci do odczuwania uczuc czy nawet emocji - jest irracjonalne.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Wed Jul 28, 2010 2:36 am
ja ogolnie mam mocno irracjonalne podejscie do uczuc etc. zakladajac, ze w mozgu chomika zachodzi reakcja na zwiazku tej samej klasy podczas jakiegos wydarzenia, np. wlasnie w opisanej sytuacji u Grety, dlaczego mialyby czuc inaczej? co do pamieci to mam nadzieje, ze masz racje. jednak sa rzeczy, ktorych da sie nauczyc chomika. [chodzi mi glownie o odruch Pawlowa] moze wiec jakas pamiec posiadac. a zjadaja w momencie, kiedy dzieci sa chore i maja male szanse na przezycie - podobno lub gdy czuja sie zagrozone, np. mna.
wracajac do rzeczy irracjonalnych - to moje pierwsze "wlasne" zwierzeta. male sa ze mna od urodzenia. traktuje je, jak swoje dzieci, jako ze wlasnych nie zamierzam miec.
edit// po przeczytaniu swojego posta stwierdzilam, ze mozna miec odczucie, ze jest klotliwy/obrazajacy etc. nie mialam tego na mysli.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Wed Jul 28, 2010 3:30 am
Wiem jak mniej więcej możesz się czuć, raz zdarzyło mi się zrobić krzywdę mojej papudze. Kiedy był poza klatką zamykałam pokój(nie klamką tylko odpychając drzwi), żeby nie wyleciał, ale był wtedy w locie i przycisnęłam jego kark między drzwi a framugę. Padł na ziemię nieprzytomny, dostał drgawek. Został od razu przełożony do dno klatki i wywieziony do weterynarza. Ja jako jedyna zostałam wtedy w domu i panikowałam. Wrócił już przytomny z ogromnym krwiakiem po jednej stronie szyi. Na tyle dużym, że musiał siedzieć z przekrzywioną na bok głową przez kilka tygodni i dostawać jakieś leki. Do tej pory znosi go trochę na jeden bok podczas latania z powodu tego wypadku. Gdybym wtedy zamykała z pomocą klamki mogłabym go mocniej docisnąć i nie wiem jak by się to skończyło.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Wed Jul 28, 2010 1:26 pm
ale dobrze, ze zyje 3nodding jak sie nazywa? ja sama bylam w stanie stwierdzic, ze tamta jest martwa, ale wolalam, zeby matka sprawdzila tez, jako ze jest lekarzem. nie przeszedl jednak pomysl z doba na ewentualne odzycie, jak czasmi maja ludzie =_= dzisiaj dwie pozostale male dostaly imiona. razem z reszta teraz w domu sa: Kloszard, Adolf [dawniej Helga...], Frida, Greta, Boluś [vel. Złomuś], Blanka i Zelda. wiem, ze nie zwroce zycia Niuni, ale postaram sie byc lepsza dla reszty, zeby jakkolwiek im to wynagrodzic.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Thu Jul 29, 2010 7:39 am
Happy, ma już prawie 11 lat.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Thu Jul 29, 2010 2:01 pm
o.o o, nawet nie wiedzialam, ze tyle zyja. mysle, ze imie pasuje do standardu zycia xd
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Fri Jul 30, 2010 7:00 am
Im większy gatunek tym dłużej żyją, nimfy tak do kilkunastu lat przeciętnie dożywają, ale zdarzały się i przypadki, gdzie 30 lat dożywały.
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Fri Jul 30, 2010 10:07 am
o.O niezły rozrzut. Ogólnie niby tak... a ile lat żyją żółwie? xd Ja w sumie bym nie mogła mieć papugi. Nie lubie, jak hałasuja. Mój brat potrafi swoje uciszyć, ale ja nie mam raczej siły przebicia. No i lubie moje gnojki xd jedno i drugie zdjęcie
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Fri Jul 30, 2010 10:57 am
ojeeej, jakie slodziutkie oczeta na tym pierwszym *_* urocze chomisie, zaprawdę
btw, mozna wiedziec jakim sprzetem robilas zdjecia? są swietnej jakosci!
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Fri Jul 30, 2010 12:18 pm
to właśnie matka małych - Greta. Straszny świniak, zaprawdę xd zdjęcia robiła moja siostra xd aparat sony alfa 300, ale twierdzi, że raczej chodziło o obiektyw [przesłona 1.4]. Od razu zaznaczam, że się nie znam na tym xp
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Fri Jul 30, 2010 1:00 pm
wilkus o.O niezły rozrzut. Ogólnie niby tak... a ile lat żyją żółwie? xd Ja w sumie bym nie mogła mieć papugi. Nie lubie, jak hałasuja. Mój brat potrafi swoje uciszyć, ale ja nie mam raczej siły przebicia. No i lubie moje gnojki xd jedno i drugie zdjęcie Hepek nawet nie się nie budzi dopóki nie ma w domu hałasu, więc nawet rano nikogo nie budzi na co dużo osób marudzi u papug ;p A wyglądał tak sad ostatnio dostaje jakieś inne, droższe jedzenie i ubarwienie zaczęło mu wracać do normy, to znaczy odżółk) http://picasaweb.google.com/hatsze/Hepcio?authkey=Gv1sRgCMeiubudmJje2QE&feat=directlink
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Sat Jul 31, 2010 12:17 am
trd to zdjecie mnie strasznie rozbawilo, jeny..... haha tak smiesznie ta papuszka tu wygląda :<
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Sat Jul 31, 2010 1:28 am
jedno z jego ulubionych miejsc - półka nad telewizorem ;p a ma taką dziwaczną minkę, bo zobaczył aparat ;p
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Posted: Sat Jul 31, 2010 1:45 am
mi się strasznie podobało jedno z tych, gdzie został przyłapany na jedzeniu pomidorówki xd mina nie z tej ziemi. Nie myślałaś może kiedyś, żeby posklejać zdjęcia z jego minami zrobić jakiś minikomiks? Chłopak bardzo ekspresyjny xd
|
 |
 |
|
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|