kolejny program z serii: "Ktokolwiek widział... ktokolwiek wie..."
w dzisiejszym odcinku próbujemy odpowiedzieć na pytanie: "gdzie ja byłem dzisiejszej nocy, do cholery?"
wyszedłem z domu o 23 i obudziłem się o 7.57... w domu
eek pamiętam część nocy sekwencyjnie i urywkami...
chawira Maksa... wielka tuba... ubikacja i coś różowego... wielka tuba... "szarlotka"... śfunx...
eek Dworzec Centralny
eek ... dom...
ale złożenie tego w całość, tym bardziej logiczną, jest nie łatwe... więc proszę wszystkich, którzy mnie tej nocy zaobserwowali o pozostawienie wiadomości gdzie, o ktoorej godzinie i w jakim stanie mnie widziano i wokół czego orbitowałem, dziękuję
pi.es. jak by ktoś wiedział czemu mi się wydaje, że wiśniowa wódka to wcale nie miała takiego smaku od maleńkości, to też chętnie wysłucham... zasadniczo odnoszę nieodparte wrażenie, że we wszystkim co tej nocy piłem i jadłem były "tajemnicze składniki szefa kuchni"
gonk wink a teraz wychodzę, bo mam exam z historii... wiem, nietypowy termin... sobota, 10 rano... a ja w dodatku nie ogarniam rzeczywistości nadal... nie powiem, że podchodzę do tego examu bez obawy o jego wynik
sweatdrop