ostrzeżenie historia zawiera elementy głupoty dresiarskiej i brutalności policyjnej... czytelników o słabych nerwach prosi się o zasłonięcie oczu
Wczoraj w nocy wracaliśmy z Ozzwaldem busem do domu...
dojechaliśmy 105 do dw. Centralnego i wsiedliśmy do 505 czekając na odjazd
z przodu wsiada dres z piwem w dłoni i puka kierowcy w szybke od kiosku
kierowca otwiera lufcik do wydawania biletów i zaczyna się rozmowa
dres oczywiście pijany w trzy dupy
Dres: jakim autobusem dojadę na Tarchomin
Kierowca: nie wiem, ten jedzie na Ursynów
Dres: ale dlaczego pan jest taki niemiły
Kierowca: ale ja na prawdę nie wiem jakim tam dojechać
Dres: a dojebać panu?
w tym momencie z zewnątrz autobusu słychać: Chodź, chodź... my ci dojebiemy...
dwóch policjantów przechodziło obok busa, wygarnęli tego dresa, jebnęli nim o filar, piwo mu się rozlało... wzburzył się to mu wykręcili łapki i zabrali na pałowanie poza zasięg kamer nadzoru dworca
KONIEC
morał:
jesteś dresem nie pij w środkach komunikacji miejskiej
jesteś dresem pod wpływem alkoholu poddaj się dobrowolnie masażowi pałką gumową typu tomfa